Ustawa, która miała ujawnić zarobki w Narodowym Banku Polskim, nie pokaże, ile łącznie zarabiają urzędnicy NBP, również z innych źródeł dochodów. Mogą to ujawnić tylko oświadczenia zarobkowe.
Projekt PiS zakłada jawność zarobków prezesa, wiceprezesów, członków zarządu oraz osób na kierowniczych stanowiskach w NBP. Wysokość wynagrodzeń będzie publikowana odrębnie dla każdego stanowiska w z uwzględnieniem wynagrodzenia za każdy miesiąc, a także dodatkowych składników wynagrodzenia, w tym w szczególności nagród, premii i dodatków w roku kalendarzowym poprzedzającym rok, w którym dokonuje się publikacji.
Prezes NBP opublikuje wysokość zarobków dla wyżej wymienionych stanowisk w Biuletynie Informacji Publicznej (BIP) w terminie 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Ujawnione zostaną zarobki wszystkich osób pełniących kierownicze stanowiska w latach 1995-2018.
Czy dzięki zmianie ustawy rzeczywiście przekonamy się, czy bliskie współpracowniczki prezesa NBP zarabiały po 65 tys. złotych, jak informowała "Gazeta Wyborcza"? Zdaniem posłów opozycji - nie.
Poseł PO Robert Kropiwnicki wskazuje, że projekt ustawy PiS nie zobowiązuje osób na kierowniczych stanowiskach do publikacji ich oświadczeń majątkowych. A jedynie z tych dokumentów dowiedzielibyśmy się, ile tak naprawdę zarabiają konkretne osoby. W praktyce bowiem zajmuje one często również inne kierownicze i wysokopłatne stanowiska w radach nadzorczych firm czy instytucji, jak np. Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
https://twitter.com/RKropiwnicki/status/1088036316670054401
- Nie widzę powodu dlaczego radni, ministrowie czy sędziowie mają publikować swoje oświadczenia majątkowe, które czarno na białym pokazują ich dochody, a pracownicy NBP są zwolnieni z tego obowiązku. Oświadczenie majątkowe jest najbardziej miarodajnym dokumentem w kwestii zarobków – uważa poseł Robert Kropiwnicki.
Poseł PiS rzecznikiem praw obywatelskich?
Komentarze
Masz materiał do sprawdzenia?
Prześlij do nas informacje, które weźmiemy pod lupę